Drodzy Klerycy!
W dzisiejszym Słowie Bóg nas zaprasza nie tylko do nawrócenia, ale do wejścia głębiej w tajemnicę powołania. Bo powołanie, niezależnie od tego, czy nazywa się je już kapłańskim, czy jeszcze nieokreślonym, zawsze jest osobistym wołaniem Boga: „Mojżeszu, Mojżeszu!” – i odpowiedzią człowieka: „Oto jestem”.
Ale wiecie dobrze, że to „oto jestem” to dopiero początek.
Krzew, który płonie, a nie spala się
To jest pierwszy moment fascynacji. Czasem nim jest msza, adoracja, przykład księdza, czasem cierpienie. Coś cię zatrzymuje, przykuwa uwagę, sprawia, że musisz podejść bliżej. Mojżesz też podszedł. I wtedy – Bóg zawołał. Dopóki stoisz z daleka, Bóg nie mówi. Dopiero gdy podejdziesz – wtedy wszystko się zaczyna.
Każdy z was miał taki moment, w którym coś „zapłonęło” – i dlatego tu jesteście. Ale czy ten ogień nadal płonie? Czy już przygasł? Czy wciąż masz odwagę podejść bliżej? Czy raczej tylko stoisz z boku, bo boisz się, co się stanie, jeśli naprawdę wejdziesz w ten ogień?
Zdejmij sandały – nie wchodź jak do siebie
Bóg mówi: „Zdejmij sandały z nóg”. To prośba o pokorę. O zrozumienie, że to, co przed tobą, to świętość, nie twoje podwórko. Seminarium, liturgia, konfesjonał – to nie są miejsca, w których możesz zostać sobą, jeśli „sobą” oznacza wygodę, rutynę i letniość. To miejsca, które cię zmieniają, jeśli pozwolisz się zmienić. Ale tylko wtedy.
Ile razy my, kapłani i ci, którzy się do kapłaństwa przygotowują, próbujemy wejść w rzeczy święte w sandałach, z kurzem świata na nogach? Jakby to był kolejny dzień, kolejna msza, kolejne czytanie.
„Zstąpiłem, aby wyzwolić” – Powołanie rodzi się z misji
Bóg nie mówi Mojżeszowi: „Chodź, pogadamy o modlitwie kontemplacyjnej”. Mówi: „Zstąpiłem, żeby ratować ludzi. A ty jesteś moim narzędziem”. Powołanie to nie stan duszy – to zgoda, by być narzędziem. To nie „chcę być księdzem, bo lubię liturgię i spokój”. To raczej: „Bo Bóg zstępuje do uciśnionych, a ja mam iść przed Nim”.
Nie jesteśmy powołani dla siebie. Jesteśmy posłani dla innych. I nie chodzi o to, czy się czujemy godni. Mojżesz też nie czuł się godny. Chodzi o to, żeby nie uciekać, kiedy Bóg mówi: „Idź”.
„Jestem, który jestem” – Nie jesteś sam
Pytasz czasem: jak ja sobie poradzę? Ja – z moimi słabościami, depresją, grzechem, brakiem wiary w siebie? Bóg nie daje Mojżeszowi gotowej strategii. Daje mu swoje imię. Mówi: „Jestem”. To jest fundament. Nie ty masz być mocny. Ja jestem z tobą.
I tak samo mówi dzisiaj każdemu z was: Nie obiecuję ci łatwego życia. Nie obiecuję sukcesu. Obiecuję tylko jedno: że Ja będę. Ale dla niektórych to „tylko” znaczy „wszystko”.
Jeśli się nie nawrócicie…
Ewangelia stawia sprawę ostro. Jezus nie mówi o nastrojach duchowych. Mówi: „jeśli się nie nawrócicie, wszyscy zginiecie”. Nie chodzi o straszenie. Chodzi o realność. Seminarium bez nawrócenia to miejsce, w którym usycha serce. Powołanie bez pokuty to iluzja. Figowiec bez owocu jest bezużyteczny.
Ale ogrodnik jeszcze daje mu szansę. Jeszcze go nie wycina. Może jesteś właśnie w takim momencie. Jeszcze raz daj sobie szansę. Jeszcze raz pozwól się okopać i obłożyć nawozem Słowa. Może jeszcze wyda owoc.
Bracia,
Dziś nie pytam was, czy jesteście gotowi być księżmi. Pytam, czy jesteście gotowi powiedzieć naprawdę: „Oto jestem”. I pozwolić, by to „oto jestem” przerodziło się w codzienne „fiat” – nie moje, ale Twoje.
Bo Bóg nie powołuje idealnych. Powołuje tych, którzy mają odwagę iść za ogniem, który nie spala – ale przemienia.
Amen.