Drogie Siostry, drodzy Bracia,
Dzisiaj pochylamy się nad fragmentem Ewangelii wg św. Marka, która jest z jednej strony prosta i przepiękna a z drugiej bardzo trudna, ale nie w czytaniu, tylko w realizacji w naszym codziennym życiu.
Pierwsza część Ewangelii mówi nam o nierozerwalności małżeńskiej.
Jednak na początku chciałbym przypomnieć kim byli Faryzeusze. To słowo pochodzi od Hebrajskiego „peruszim” czyli ci którzy się oddzielają od świata nieczystego. Byli to ludzie świeccy w przeciwieństwie do Sadyceuszy, którzy pochodzili z rodzin kapłańskich, którzy trzymali się tradycji i przez wiele pokoleń czytania i analizowania Pisma stali się ekspertami od Prawa Mojżeszowego. Widzimy w dzisiejszym czytaniu, że ponownie Faryzeusze nachodzą Jezusa. Przyszli, aby wystawić Jezusa na kolejną próbę. Zwróćmy uwagę: mają oni duże mniemanie o sobie. Twierdzą, że są strażnikami Prawa a tak naprawdę nie zdając sobie z tego sprawy, stają się narzędziem w ręku szatana i wystawiając Jezusa na próbę.
Tutaj chciałbym zwrócić uwagę na opis, na jedno słowo, które jest bardzo istotne. Słowo to „tłum”. Jest napisane, że tłumy przychodzą do Jezusa, aby słuchać Jego nauczania, bo w Jego słowie szukają otuchy, nadziei, wolności i pragną wskazówek jak żyć. To piękne słowo daje nam wizję dużej liczby ludzi, ilu? Nie wiemy dokładnie, może setki, może tysiące, którzy szukają Jezusa, aby Go słuchać. Natomiast Faryzeusze przychodzą, aby Go zwodzić, aby złapać Go na czymś co pozwoli Go pojmać. Niektórzy z nas mogą być zaskoczeni, że Faryzeusze podnoszą temat małżeństwa, ale nie całościowo. Ich interesuje tylko jeden element – rozwód. W tym miejscu musimy wiedzieć, że 2000 lat temu w tamtych czasach i w tamtym rejonie kulturowym to mężczyzna był najważniejszy i instytucja rozwodu była podkreśleniem jego wyższości nad kobietą czy to w rodzinie czy to w społeczeństwie. Mężczyźni wtedy mieli więcej praw niż kobiety. Faryzeuszy kompletnie nie interesuje ideał małżeństwa, nie pytają Chrystusa jak dobrze żyć z kobietą, co mają robić, aby ich związki były szczęśliwe. Kompletnie ich to nie interesuje. A przecież Jezus naucza, że Bóg kocha każdego człowieka, kocha tak samo mężczyznę i kocha tak samo kobietę, że dla Boga oboje są równi dla Niego.
Jezus zadał pytanie Faryzeuszom: „Co wam przykazał Mojżesz?” Zauważmy, że Jezus nie mówi „Co nam przykazał Mojżesz?” tylko co „wam”. Tak jak by się na tym etapie odcinał się od słów Mojżesza. Mojżesz pozwolił sporządzić dokument rozwodowy i oddalić kobietę.
W Starym Testamencie, Księga Powtórzonego Prawa (24, 1-4) możemy przeczytać: „jeśli mężczyzna poślubi kobietę i zostanie jej mężem i lecz nie będzie jej darzył życzliwością, gdyż dopatrzy się u niej czegoś odrażającego wtedy sporządzi dokument rozwodowy i wręczy go jej i oddali ją ze swego domu”. Wielu z nas jest przerażonych jak to przeczytało, co to znaczy „coś odrażającego”? Samo to słowo rodzi wiele interpretacji, domysłów, za pewnie pierwszą rzeczą, która nam przychodzi do głowy to jest zdrada małżeńska, bo trudno domniemywać, że w tych czasach mężczyzna pisał list rozwodowy, bo żona przypaliła obiad nad ogniskiem. Aczkolwiek ten zapis był tak ogólny, że za pewnie jak tylko mężczyzna chciał się „pozbyć” żony to znalazł jakikolwiek powód. Pamiętajmy, w tych czasach mężczyzna miał więcej praw od kobiet. A Jezus uczy o równości mężczyzny i kobiety. Faryzeusze mówią o wielkiej władzy mężczyzny nad kobietą a Jezus mówi o czymś innym. Oni dostali to samo powołanie, nie od Mojżesza tylko od Boga. Jezus mówi Faryzeuszom, że „Mojżesz napisał to przykazanie, bo macie zatwardziałe serca”. Jezus odrzuca taką interpretacje, Prawo Mojżeszowe nie odzwierciedla zamysłu Bożego, Jezus nie odwołuje się do Mojżesza, Jezus odwołuje się planów Stwórcy. Księga Rodzaju (1, 27) mówi: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” oraz (2, 24) „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem”.
Małżeństwo, to złączyć się ze sobą! Oni stają się jednym ciałem, nie są już dwoje tylko są jednym ciałem i Jezus zaleca: „co Bóg złączył, tego człowiek nie rozdziela”
Małżeństwo jako jedność, nie może istnieć w takiej formie, że on idzie pierwszy a ona za nim. Mają iść razem, obok siebie, razem w przyszłość. Nikt w małżeństwie nie jest lepszy ani gorszy, ważniejszy czy mniej ważny. Oboje są sobie równi, tak zaplanował Stwórca.
Jezus pokazuje ideę małżeństwa, faryzeuszy zaś interesuje tylko możliwość rozwodu, jeśli kobieta nie spełni oczekiwań męża. Jest to przykład męskiego egoizmu, braku szacunku do kobiety a w pewnym sensie również do samego siebie.
Słowa Jezusa na pewno zaskoczyły słuchających: faryzeuszy, uczniów, innych słuchaczy. Jezus obala wielowiekową tradycję żydowską. Jezus wraca do korzeni, do idei, której przyświecała Jego Ojcu, kiedy stwarzał świat i tworzył człowieka: kobietę i mężczyznę. Jezus pokazuję piękno relacji w małżeństwie. Pamiętajmy również, że małżeństwo jest również powołaniem, trudnym, mającym wiele wyzwań, ale (co chcę podkreślić) pięknym powołaniem. To wspólne patrzenie do przodu, pokonywanie trudności nie w kłótni tylko w dialogu, to szukanie kompromisów w imię miłości.
Jezus zasiał niepokój w głowach uczniów, bo oni raz jeszcze wróciwszy do domu pytali Go o to. Odpowiedział im krótko, że rozwód jest grzechem, ciężkim grzechem. „Kto oddala swoją żonę, a bierze inną popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swojego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo” Oboje popełniają grzech. Małżeństwo zawarte w obliczu Boga jest do końca dni.
Na pewno było to duże zaskoczenie dla uczniów, bo tej pory mówiono tylko o prawie mężczyzn.
Trudno na koniec nie odnieść się do dzisiejszych czasów, kiedy instytucja małżeństwa zaczyna być taką trochę zabawą w stylu „a mam ochotę na małżeństwo, a jak się nie uda to rozwód i znajdę sobie znowu kogoś innego” czyli można powiedzieć „użyj, a jak nie smakuje wyrzuć”. Niestety, małżeństwa naszych rodziców, babć i pokoleń w dawnych czasach to już zamierzchła przeszłość. Znaleźć kochające się małżeństwo, które trwa naprawdę na dobre i złe, wśród młodych ludzi staje się coraz trudniejsze. Często słyszymy w żartach: co dzisiaj spaja małżeństwo? Kredyt hipoteczny. Można się uśmiechnąć, ale to właściwie śmiech przez zły. Słabość emocjonalna młodych ludzi, kompletnie nie przygotowanych do życia, to też niestety wina naszych czasów. Wina niektórych rodziców, którzy swoje dzieci zakryli „szklaną” ścianą i za nich decydowali, wszystko za nich robili, załatwiali i nawet w niektórych obszarach chcieli za nich myśleć.
Życie małżeńskie wymaga nieustannej pracy nad dobrem związku, wymaga ciągłego dialogu, przebaczania, słuchania, wyrażania uczuć, szukania kompromisów i wielkiej dozy wyrozumiałości. Dzisiaj młodzi ludzie uciekają od Boga, od Jezusa, od wartości, od zasad, bo chcą mieć furtkę „napisać list rozwodowy” i po kłopocie. To zła droga. I ci którzy idą tą złą drogą wpadają w sidła złego. Światem rządzi egoizm, bogiem wielu staje się pieniądz. Świat nie potrafi już radzić sobie z miłością gotową do poświęceń, zaczyna brakować jego mieszkańcom zwyczajnej pokory. Pojawiają się obsesyjne i zaborcze uczucia, które z prawdziwą miłością nie mają nic wspólnego. Takie małżeństwo nie jest w stanie przetrwać. Tylko powrót do Jezusa, do tego co nam mówił pozwoli na powrót do prawdziwego związku mężczyzny i kobiety.
Drogie Siostry, drodzy Bracia,
Trzecia część dzisiejszej Ewangelii mówi nam, o sytuacji, w której przyniesiono do Niego dzieci, aby je dotknął, lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. Jezus zareagował stanowczo, wręcz oburzył się. Jezus staje się obrońcą tych najmniejszych, walczy o nich. Uczniowie znowu czegoś zabraniają, tak jakby chcieli decydować i rządzić, kto ma podchodzić do Jezusa a kto nie. Dzisiaj byśmy powiedzieli taka szczelna ochrona. Ponieważ byli w domu, domyślamy się, że mogły to być między innymi dzieci uczniów. Pan nasz chce, aby dzieci przychodziły do Niego, bo mają jeszcze dziecięce spojrzenie na świat, proste, nie skażone złem. Jezus kładzie na nie ręce i błogosławi…
Moi Drodzy,
Co z dzisiejszej Ewangelii powinniśmy zapamiętać i skryć w naszym sercu i rozumie?
Pierwsze to małżeństwo, połączenie, zespolenie ze sobą dwojga ludzi, kobiety i mężczyzny. Inna forma jest niemożliwa, niedopuszczalna. Małżeństwo jako wspólne jarzmo, ale lekkie, w pełnej miłości ma iść razem przed siebie, obok siebie, jak w dawnych czasach zwierzęta w jarzmie szły obok siebie i pracowały czyniąc dobro. Małżeństwo raz jeszcze to powiem, jest to powołanie, które kobieta i mężczyzna otrzymują w łasce Ducha Świętego.
Druga myśl tej Ewangelii to poszukiwać, odkrywać zamysł Boga, nie tworzyć coraz to więcej i coraz to więcej skomplikowanych praw, tradycji, zwyczajów które niejednokrotnie odsuwają nas od Boga. Zasłaniają nam prawdziwy obraz i prawdziwy sens stworzenia. Przez nasze działania, przez te prawa często usprawiedliwiamy nasze postępowanie, które wycisza nasze sumienie, ale to niekoniecznie poprawne w oczach Boga. Szukajmy woli Pana Boga, nie idźmy łatwą drogą, bo ona może nas zaprowadzić wprost w objęcia złego.
I trzecia myśl dzisiejszej Ewangelii. Przyjmować każdego kto chce przyjść do Boga, nie stawiać murów, nie zamykać drzwi potrzebującym Boga. Pokazywać drogę do Niego błądzącym. W naszych relacjach międzyludzkich stawiać na budowanie otwartości na drugiego człowieka. Bo spotkanie z drugim człowiekiem może nam przynieść dar miłości o który prosi Jezus w stosunku do drugiego człowieka. Kazał przychodzić dzieciom do siebie i je błogosławił. Pozwólmy przychodzić do nas drugiemu człowiekowi w imię Jezusa i każdemu błogosławmy.
Czytajcie Ewangelię.